niedziela, 12 maja 2013

O zamieszaniu w Legii słów kilka

 Kilka dni temu miała miejsce wielka afera, w której głównymi bohaterami była dwójka Serbów, trenująca przy ulicy Łazienkowskiej 3 w Warszawie. Jak to wyglądało, chyba wszyscy wiedzą. Serwis weszlo.com poinformował, że po zdobyciu przez Legię Pucharu Polski, prezes tego klubu spotkał Radovica i Ljuboję w jednym z warszawskich klubów. Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że miało to miejsce około piątej nad ranem, a piłkarze Legii wypili "kilka głębszych", chociaż mieli w perspektywie ważny mecz z Jagiellonią.


 W okół tej sytuacji zrobiło się teraz wielkie zamieszanie. Jedni mówią, że za taki wybryk powinno się dawać dożywotni zakaz gry w piłkę, inni mówią, że to nic nadzwyczajnego - piłkarz też człowiek i napić się musi. Jeszcze inni mają to po prostu w dupie. Kibice warszawskiej Legii bronili piłkarzy mówiąc, że wnieśli oni dużo do zespołu i mieli co świętowac. Osobiście miałbym podobne zdanie, gdyby taka sytuacja przydarzyła się pierwszy raz. Jednak był to kolejny wybryk dwóch panów, którzy dosc często (jak na zawodowych piłkarzy) spotykani byli w warszawskich pubach czy klubach.

 Czy kary są odpowiednie? Ljuboja został odsunięty od drużyny, oraz jest zobowiązany zapłacić niemałą (około 300 tysięcy złotych) karę finansową, co prawdopodobnie oznacza, że obecny sezon jest jego ostatnim w Legii. Pomimo różnicy jaka niewątpliwie jest w wyszkoleni technicznym tego zawodnika, a połową naszej ligi, nie ma chyba co płakać. Ljuboja w rundzie wiosennej gra słabo, albo gorzej niż słabo. Tak samo było w zeszłym sezonie - temu zawodnikowi starcza sił i chęci tylko na jedną rundę, dlatego jeśli odejdzie z Legii ( a pewnie odejdzie) to nikt nie powinien za nim tęsknić. Radovic pozostał w drużynie, została na niego nałożona kara finansowa, jednak oczywiście jest teraz "na cenzurowanym". Jego gra w rundzie wiosennej pozostawia wiele do życzenia, dlatego bardzo możliwy jest jest jego transfer latem.

 Pojawiło się wiele głosów, że bez tej dwójki Legia sobie nie poradzi. Jak zwykle wszystko zweryfikowało boisko. Pierwszy mecz po tej całej aferze, zakończył się wyjazdową wygraną drużyny z Warszawy z Jagiellonią. Legia nigdy nie narzekała na brak zawodników na skrzydłach, a tam z reguły grał Radovic, natomiast (przynajmniej moim zdaniem) Saganowski i Dwaliszwili są groźniejsi z przodu, niż Ljuboja. Serb w każdym meczu kilka, lub kilkanaście razy łapany jest na spalonym i czasem jego gra wyglądała tak, jakby wychodził na boisko tylko dla pieniędzy. Nie widać było walki, zaangażowania którą można zobaczyć w grze obecnej dwójki napastników.

 Ukaranie Serbów bo tym incydencie było jak najbardziej słusznym posunięciem - wbrew prognozom była to swojego rodzaju motywacja dla reszty zespołu, że żarty się skończyły. Kibice Legii czekają na mistrzostwo kraju, które piłkarze z Łazienkowskiej zdobyli ostatnio w 2006 roku. Presja jest jeszcze większa po ostatnim, frajerskim sezonie, gdzie Legia straciła szansę na wygranie ligi na dwie kolejki przed końcem. Prezes Legii (człowiek bardzo mądry i stanowczy, dawno takiego na Legii, jak i chyba w całej polskiej piłce nie było) dał do zrozumienia piłkarzom, że nie będzie tolerował takiego zachowania i tym samym pokazał, że jest zdolny wyrzucić każdego, nawet tak cenionego piłkarza jak Ljuboja. Dla niego nie ma gwiazd i gwiazdeczek, liczy się drużyna i zdobycie mistrzostwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz