niedziela, 18 listopada 2012

Legia zatańczyła na Bułgarskiej

 Za nami hucznie promowany, zapowiadany i reklamowany hit 12. kolejki T-mobile ekstraklasy. Wynik - 3:1 dla Legii - mówi o przebiegu dużo a jednocześnie niewiele. Cieszyc może fakt, że są takie mecze przy których człowiek nie zasypia, ani z nudów nie sięga po Potop, tylko w skupieniu ogląda to co się dzieje na boisku.



 Po pierwszych 10 minutach wyglądało na to, że będziemy świadkami kolejnego, przeciętnego spotkania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ale już w 11' po podaniu z głębi pola, pierwszy raz w tym meczu popisała się obrona Lecha, łamiąc linię w chińskie osiem. Kosecki skorzystał z frajerstwa lechitów i przelobował Burica. 0-1. Jak się okazało, był to horroru dla drużyny z Poznania. 4 minuty później po indywidualnej akcji, Wawrzyniak umieścił piłkę w bramce. 0-2. Duży udział przy tym golu miał 12 zawodnik Legii, grający w formacji defensywnej Lecha - Marcin Kamiński. Wskoczył on w miejsce kontuzjowanego Arboledy, co niestety nie okazało się dobrą decyzją. Widac było przerażenie w jego oczach, za każdym razem gdy tylko piłka leciała w jego kierunku.Po pierwszym błędzie, stwierdził chyba, że bardziej przeszkodzic swojej drużynie już nie może, dlatego przyjął rolę obserwatora. Przyglądał się jak Wawrzyniak a później Radovic, pakują piłkę do jego bramki.
 Zmieniając temat i schodząc z Kamińskiego, przejdźmy do tego co się działo dalej. Po bramce na 2-0 Legia jakby stanęła, przy piłce utrzymywał się Lech, ale i tak niewiele z tego wynikało. Z czasem jednak poznaniacy coraz częściej zagrażali bramce gości. Na szczęście dla legionistów, w napadzie gospodarzy grał tego Bartosz Ślusarski, dlatego zagrożenie było znikome. Lech osiągał optyczną przewagę, Legia zaś skupiała się na wyprowadzaniu groźnych kontr. Gdy wydawało się, że bramka dla gospodarzy wisi w powietrzu, składną akcję przeprowadził Radovic i mocnym strzałem w krótki słupek, pokonał Burica. 0-3. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie, chociaż poznaniacy ewidentnie prosili się o stratę jeszcze kilku bramek (popisowe zagrania Kamińskiego, Wołąkiewicza czy Henriqueza).
 Po przerwie na boisku zameldował się Tonev. Wejście miał dość słabe, dopiero później zaczął się rozkręcać. Ten chłopak dysponuje dobrą techniką, ale i tak większość jego akcji to taktyka - kick and run. W późniejszej fazie meczu, wniósł trochę świeżości do gry Lecha. Próbował, szarpał, walczył - w końcu 15 minut przed końcem Ślusarski jakimś cudem trafił do bramki Legii i było 3-1. Później już nie działo się nic wartego uwagi. Jedynie Łukasik chciał zabłysnąc i pokazał, że wchodząc na 2 minuty meczu da się znalezc w protokole meczowym - za frajer zarobił 4 w sezonie kartkę.
 Mecz zapowiadany był jako starcie najlepszej defensywy, z najlepszą ofensywą ligi. Górą dzisiaj był atak. Da się zauważyć, że obrona Lecha bez Arboledy, to jak reprezentacja Urugwaju bez Suareza. Kolejny mankament to brak napastnika - gdyby Ślusarski nie przeszkadzał w przodzie, gospodarze mogliby zdobyć kilka bramek. Jan Urban pomimo problemów kadrowych, dał radę i stanął na wysokości zadania. Jedyną pomyłką, przynajmniej według mnie, jest wystawienie Michała Żyro w pierwszym składzie. Widać, że chłopak walczy, stara się, no ale widać też że piłka średnio się go słucha.
 Legia nie grając wielkiej piłki, wykorzystała frajerstwo Lecha i zdobyła trzy punkty. Kamiński chyba zaliczy nieprzespaną noc, a trener Rumak będzie miał zagadkę, kim go zastąpić w następnym meczu.

Na koniec kilka słów o kibicach - w Poznaniu zauważalne podekscytowanie meczem z drużyną z Warszawy. Stadion wypełniony po brzegi, oprawa... No właśnie, z tą oprawą to taki trochę strzał w stopę dla kibiców Lecha. Zaprezentowali oni napis 'ona tu jest i tańczy dla mnie' z wizerunkiem kobiety lekkich obyczajów, ubranej w barwy Legii. Piłkarze nie dostosowali się poziomem do kibiców, stąd oprawa średnio miała się do rzeczywistości. Po meczu, na którym zjawiła się gruba około 1000 legionistów śpiewali oni 'kto tu z kim zatańczył?'.

Zapraszam na fanpage na facebooku. [KLIKNIJ TUTAJ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz