Niedawno prezes PZPN - Zbigniew Boniek, udzielił sympatycznego wywiadu serwisowi interia.pl. W internecie krążą fragmenty rozmowy dotyczące rac, jednak cała rozmowa jest ciekawa i pokazuje, że Boniek ma ambitne plany przemeblowania polskiej piłki.
Początek wywiadu, od razu temat rac na stadionach. Boniek jako chyba jeden z niewielu ludzi w PZPN-ie i w ogóle w polskiej piłce, jest ich zwolennikiem. Osobiście podzielam jego zdanie, sam chodzę na mecze i jeszcze nigdy nie widziałem, żeby od pirotechniki komuś stała się krzywda. Odpalają ją ludzie, którzy mają więcej pod kopułą niż stereotypowy kibol przedstawiany w mediach.
Jak pan spędził sylwestra?
Zbigniew Boniek: - W gronie rodzinnym, w fantastycznej
atmosferze. Była miła zabawa, fajerwerki, a przy okazji mogłem sprawdzić
race, te same, o które tyle hałasu jest na polskich stadionach.
Odpalił pan racę i jakie wnioski?
- Zabranianie ich jest chore. Powinno się ze strażą pożarną ustalić,
na jakich zasadach można ich używać i dopuścić. Proszę mi wierzyć, nie
ma w nich nic niebezpiecznego. Na moim sylwestrze wnuki w wieku sześciu i
ośmiu lat z tym urzędowały. Nic nikomu się nie stało.
Chyba trafny argument. Jeżeli do rac nie dorwie się jakiś idiota, a nie dorwie się bo na meczach pirotechnikę odpalają z reguły wyznaczeni do tego ludzie, działający w różnych grupach kibicowskich, krzywda nikomu się nie stanie. Spójrzmy choćby na Bałkany, tam całe stadiony 'płoną', wygląda to po prostu ładnie (choć oczywiście jest to kwestia gustu)
Inaczej wyobrażał pan sobie pracę w PZPN. Miał pan poukładać
wszystko, znaleźć dyrektorów departamentów i spełniać funkcję nadzorczą.
Tymczasem całymi dniami przesiaduje pan przy Bitwy Warszawskiej. Skąd
ta zmiana?
- Chciałem być prezesem i nim zostałem. Na zewnątrz pewne rzeczy
inaczej wyglądały niż od środka. Okazało się, że jest do zrobienia wiele
konkretnych rzeczy. Przynajmniej przez pierwszy rok będę musiał bardzo
dużo czasu spędzać w biurze. Pańskie oko konia tuczy. Idziemy powoli do
przodu. W tej chwili mamy osiem departamentów, w wielu są nowi ludzie, nowi
dyrektorzy. Dzisiaj jak ktoś przychodzi do PZPN-u, to wie, do kogo się
udać, wiadomo, kto jest za co odpowiedzialny, a tego wszystkiego
wcześniej nie było. PZPN ma przypominać dobrą korporację, która nie
wyrzuca pieniędzy w błoto.
Te słowa dają nadzieję, że Boniek w przeciwieństwie do swojego poprzednika będzie po prostu coś robił. Nie będzie bezczynnie siedział na dupie, czy zastanawiał jak przyciąć jeszcze większe pieniądze z prezesury. Widać, że jest to człowiek któremu zależy, który się stara. Warto dodać, że zrzekł się wynagrodzenia i pracuje za darmo. Obecnie widać u niego wielką ambicję, miejmy nadzieję, że tak zostanie, a może futbol na naszym krajowym podwórku w końcu stanie na nogi.
Polecam cały wywiad, znaleźć możecie to
TUTAJ. Zapraszam również na Facebooka, bez tego w dzisiejszych czasach chyba ciężko pokazać się ludziom, a umówmy się, że fajnie pisać dla kogoś, nie tylko dla siebie. Link
TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz